Mimo, że formalnie (botanicznie) nie jest zbożem, to pod względem wartości odżywczych jest bardzo podobny do zbóż i dlatego nazywany jest pseudozbożem. W związku z tym chciałbym przedstawić jego zalety porównując go do jednego z najpopularniejszych zbóż - pszenicy.
W amarantusie, tak jak w pszenicy, najwięcej jest węglowodanów. Zawartość skrobii jest podobna (trochę więcej w pszenicy), jednak skrobia zawarta w amarantusie jest dla nas lepsza - jej frakcja jest bardzo drobna co wpływa korzystnie na przyswajanie tego składniku. Plus dla amarantusa.
Białka - zawartość znów podobna (ok 12%, trochę więcej w amarantusie), jednak jakość - różna. Białko w amarantusie jest bardzo dobrej jakości. Podstawową wadą białka pszenicy jest mała ilość jednego z niezbędnych aminokwasów - lizyny [wykres dla pszenicy]. Amarantus nie ma takiej wady - lizyna występuje tu w niemal idealnej proporcji, zresztą tak jak cała reszta aminokwasów w białku amarantusa. Kolejny plus.
Czas na witaminy i minerały. Tutaj wykresy, które najlepiej przedstawią różnice (wartości są w miligramach):
Jak widać, prawie całe porównanie na korzyść "purpurowego zboża". Szczególnie warto zwrócić uwagę na wapń (ok. pięć razy więcej) oraz magnez (ponad dwa razy więcej) i ich odrobinę lepsze proporcje w amarantusie. Widać też wyraźnie wyższą zawartość żelaza. Zdecydowanie na niekorzyść - tylko witamina B3, której jest w nim zdecydowanie mniej.
Warto również wspomnieć o glutenie - zawartym w pszenicy. Jeżeli ktoś ma uczulenie na to białko, idealną alternatywą jest amarantus, który go nie zawiera.
Ziarno amarantusa może być prażone, mielone lub wykorzystane jako dodatek do wypieków. Można z niego wytworzyć także mąkę i kaszę. Możliwości jest wiele. Zdrowe odżywianie z amarantusem za pewno będzie bardzo smaczne!